Temat konferencji z dnia 20.11.2019r.:
Jak nie pielęgnować uraz i nie żyć w poczuciu krzywdy?
Każdy z nas doświadczył lub obecnie przeżywa urazę, krzywdę czy kryzys. Papież Franciszek porównuje podjęcie kryzysu do wyzwania, niczym bólu rodzącej matki, która rodzi życie. Jeśli ktoś poważnie podejmuje kryzys to często prowadzi to do wzrostu i jeszcze lepszego życia. Czasem jednak ,,dom, pochodzenie ”męża lub żony może skutecznie utrudniać życie małżeńskie.
„ Źle przeżyte dzieciństwo i młodość są wylęgarnią kryzysów ”. Niektórzy zatrzymali się na poziomie miłości egocentrycznej tzw. tupanie nóżką lub miłości z okresu dojrzewania czyli tylko gorzka krytyka wszystkiego i wszystkich. Wiele osób nie czuje się kochanym bezwarunkowo więc się miotają. Źle przeżyta relacja z rodzicami wchodzi w małżeństwo. Trzeba przejść proces uzdrowienia swojej historii. Wymaga to od nas przebaczenia innym, ale i sobie .Każdy musi uznać, że ma swoje deficyty i braki. Ktoś jednak może mieć większe, np. 40 – letnia kobieta zatrzymała się na rozwoju dziecka 12- letniego. Jeśli nie ma w nas ciągłego dojrzewania, to jest źle. Naszą motywacją powinna być zmiana siebie, aby komuś obok mnie łatwiej było budować relację ze mną . To jest KONKRET! Jeśli mi się nie uda – to trudno, ale mam świadomość, że zrobiłem wszystko, aby dojrzalej żyć.
Żeby coś zrobić z kryzysem, zranieniem to trzeba szukać jego genezy, praprzyczyny. To tak jak przy powtarzających się grzechach trzeba poznać przyczynę, bo grzech to jest już skutek. W przypadku zranienia mogę usunąć tylko ból, ale to nie pomaga na dłużej .Nad przyczyną trzeba PRACOWAĆ , czyli: dotknąć złości, przeżyć żal, po prostu się z nią rozprawić. Jeśli coś przepracuję, podejmę temat, to mogę mieć wówczas inną jakość życia. Niektórzy ludzie swoje emocje mają zlokalizowane w obolałych plecach, kolanach itp. Odkrywają siebie, odkrywają, że coś jest nietrwałe, że nie mają powodzenia w pracy… Masaż u fizjoterapeuty Ci pomoże, ale potem idź do psychologa lub psychoterapeuty. Nie mów, że NIE MA TEMATU! BO JEST!!! Może zdarzyć się taka sytuacja, że współmałżonek powie: Przepraszam, że jeszcze raz podejmuję ten temat, ale jestem emocjonalnie w dalszym ciągu rozchwiana. Pomóż mi przeżyć to. Chcę Cię kochać, ale…
Nasza emocjonalność nas czasem przerasta, nie potrafimy sobie pomóc. Zatem poprośmy fachowców, specjalistów. Takich miejsc jest sporo, ale to ja muszę mieć gotowość do zrobienia czegoś z tą krzywdą. Jeśli nie chcę, to w tym zranieniu po prostu trwam, zostaję. To, że ktoś idzie po pomoc do psychiatry to znaczy, że podejmuje wysiłek, POTĘŻNY WYSIŁEK, aby zmienić swoje życie.
PAN JEZUS daje dar, ale ja nie mam go zakopać, pogrzebać. Mam się pomodlić, ale i pracować nad sobą, swoją krzywdą, zranieniem. Muszę się rozwijać!
Jeśli odkrywam, że żyłem w domu rodzinnym „ nie tak” doskonałym, wręcz chorym to muszę to SAM przepracować. Natomiast jeśli odkrywamy, że coś jest „ nie tak” w naszym małżeństwie to musimy iść RAZEM na terapię. Ktoś np. dostaje leki psychiatryczne, aby z huśtawki emocjonalnej przeszedł w harmonię, pokój. Jednak w życiu chrześcijanina musi być jeszcze: MODLITWA, ŻYCIE SAKRAMENTALNE, STAWIANIE NA BOGA. I choć ktoś wiarę ma, to może przeżycia są na tyle mocne, że wiara nie potrafi się do niego „ zaczepić”. Trzeba szukać odpowiedniej grupy. Nie jest to obojętne do jakiej grupy należałeś lub należysz!
Reasumując: BOŻA ŁASKA + MODLITWA + WYSIŁEK CZŁOWIEKA !!!
Pielęgnacja uraz to ciągłe rozkopywanie, a nie podejmowanie tematu.
Ten, kto ma poczucie winy z domu rodzinnego, to ciągle będzie miał je w dalszym życiu. Jeśli ja przepracuję poczucie winy, to już nie mogę się za wszystko winić. Przepracowanie tego oznacza, że ja już WIEM, choć może mi się zdarzyć, że wejdę w nie kolejny raz. Posiadanie takiej świadomości jest objawem mojego DOJRZEWANIA.
Na koniec trochę medycznie:
TRZEBA STOSOWAC ŚRODKI PRZECIWBÓLOWE, ALE I PRZECIWZAPALNE czyli dochodzić do przyczyn!