Ognisko Katowice – Parafia Św. Michała Archanioła, ul. Gawronów 20

Miejsce Spotkań
Ośrodek im. Blachnickiego Katowice, ul. Gawronów 20 przy Parafii Św. Michała Archanioła w Katowicach.
Duszpasterz wspólnoty - ks. Wojciech Ignasiak.
Zapraszamy do Ośrodka na spotkania Ogniska w każdą trzecią środę miesiąca zaraz po Mszy Świętej rozpoczynającej się o godzinie 18.00.
Zobacz mapę
Stowarzyszenie OPP
program do pit - darmowy

 Sprawozdanie ze spotkania Sycharu w dniu 26 sierpnia 2020r.

Konferencja: Zmiana tego, co mogę zmienić
Pan Bóg daje nam 8 błogosławieństw, abyśmy byli ośmiokrotnie szczęśliwi. Zatem Jego wolą jest nasze szczęście, a nie nieszczęście. Mamy walczyć , aby szczęście było naszym udziałem. Jednym ze sposobów walki może być codzienne odmawianie Modlitwy o pogodę ducha; zmieniajmy to, co możemy zmieniać. Podczas przysięgi małżeńskiej ślubujemy sobie nawzajem nie tylko to, że pozostaniemy ze sobą do końca życia, ale i : miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Wszystkie cztery człony przysięgi małżeńskiej mamy pielęgnować!
Nasza miłość ma być nieustannie rozwijana. Do końca wspólnego życia mamy być szczęśliwymi, a nie od pewnego momentu wspólnego pożycia być w stanie wegetacji. Starajmy się więc, aby było pięknie, szczęśliwie, a nie byle jak. Dlatego kiedy dzieje się coś złego, ktoś odczuwa jakieś zranienie, to powinien mówić prawdę współmałżonkowi – do bólu, ale z miłością. Wówczas bez złości powiem: Chcę się tym z Tobą podzielić. Muszę mieć jednak głębokie przekonanie, że prawda ta jest zgodna z Ewangelią. Nie oburzajmy się, że współmałżonek mówi mi prawdę, przecież sam Jezus nauczał: „Prawda was wyzwoli” – to pewnik, z którym nie ma co dyskutować. Kłamstwo prowadzi do zniewolenia, wegetacji…Dopóki nie staniemy w prawdzie, to dalej się staczamy tj. ludzie uzależnieni np. alkoholicy.
Nie wycofujmy się tylko dlatego, że druga osoba nie chce czegoś słuchać!
Nie czyńmy z siebie w małżeństwie ofiar, które ciągle ustępują! Zdarza się jednak, że jakieś przywary drugiej osoby – współmałżonka mogą powodować, że moje uczucia będą słabnąć, przygasnąć.Nie będzie już tak wielkiej euforii jaka była wcześniej. Fascynacja, swoiste poruszenie serca, drugim człowiekiem może zmaleć. Mamy tu na myśli również fascynację względem ciała żony, męża. Nie możemy zatrzymywać się tylko na nim, bo przecież jesteśmy bytem fizyczno – duchowym. Nawet jeśli spotkam kobietę 30 lat młodszą, zgrabniejszą lub mężczyznę bardziej kulturalnego czy wykształconego niż mój mąż, to trzeba sobie powiedzieć, że takie powody odejścia, poważnego kryzysu czy ranienia najbliższej nam osoby są po prostu głupie. Życie mamy tylko jedno i trzeba dobrze je wykorzystać, trzeba zrobić wszystko, „ stanąć na głowie”, aby ta druga osoba była ze mną szczęśliwa. Dlatego dzisiaj taki temat spotkania, abyśmy wszyscy nieustannie zmieniali to, co możemy zmieniać w naszych małżeństwach i relacjach z innymi ludźmi.
W Kościele domowym podkreśla się 3 aspekty jedności małżeńskiej, kiedy mówi się o : łożu, stole i wspólnym ołtarzyku. Wówczas to możemy mówić o zjednoczeniu na wszystkich płaszczyznach: fizycznej, psychicznej i duchowej. Każdy z nas jest OSOBĄ, nie samym ciałem, ale też i nie samym duchem. Jeśli chcielibyśmy koncentrować się tylko na duchowej sferze, to warto przypomnieć sobie słowa: „ Ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego”. Zatem nie dusza, ale ciało!!!
Nawet św. Augustyn, doktor Kościoła, w kwestii co do ciała, popełnił herezję ,gdyż mówił: „ Ciało od diabła pochodzi, a dusza od Boga” – to MANICHEIZM. To błędne myślenie. Cali jesteśmy Bozi i tacy mamy być we wszystkich płaszczyznach. Jak ktoś zatrzymuje się tylko na ciele to można powiedzieć, że reprezentuje nurt myślenia przeseksualizowanego, erotycznego czy pornograficznego. Wówczas doznania cielesne i ciało jest najważniejsze. Taka postawa w życiu służy zaspokajaniu własnych zachcianek i ulżeniu sobie, ale równocześnie deptaniu godności drugiego człowieka. Należy temu się zdecydowanie przeciwstawiać. Źle również, gdy postrzegamy w sobie tylko duszę i chcemy się nieustannie modlić, rozwijać duchowo. Tacy rodzice są przyczyną złych, wykrzywionych wspomnień dzieci, które mają w pamięci TYLKO rodziców modlących się. Nigdy, albo bardzo rzadko, ich dzieci były przytulane, zabierane na wycieczki czy inne atrakcje. WSZYSTKO MUSI MIEĆ SWÓJ UMIAR!
Tak samo jeśli chodzi o sferę psychiczną. Nie da się być szczęśliwym bez podejmowania dialogu i to dialogu o emocjach. Czasem „postawiony przez kogoś mur” jest przeszkodą, aby drugi człowiek miał dostęp do jego emocji.
Czasem życie emocjonalne lepiej układa się niepijącym alkoholikom lub osobom na odwyku niż… np.: przepracowanym żonom, czy mężom. Ci w/w mają wiedzę o wiele większą i dogłębną o 40 emocjach, zaś większość ludzi wyróżnia tylko dwie: złość i radość. W związku z tym:
– Co to za życie uczuciowe, jeśli jest spłycone do 2 emocji?
– Czym się mam z Tobą podzielić, co przeżywam, jak sam tego nie umiem nazwać?
Nie mówiąc nawet o trudnych domach, w których dzieci miały uczucia wyparte, gdzie wmawiano im, że nie mogą ich przeżywać, nic wyrażać, ( nawet płakać). Musieli je stłamsić w sobie. Jak zatem budować życie uczuciowe??? Jak przeżywać to, co sam nie nazywam? Ktoś widzi, że druga osoba ma jakąś minę, ale nie wie dlaczego. W dodatku druga strona czyni z tego tajemnicę. NIKT NIC NIE WIE!
Inni zastanawiają się czy to jest: złość, zniechęcenie, obojętność, nienawiść czy nie wiadomo co. Taki ktoś nic nie mówi, chce aby wszyscy się domyślili. Faktem jest, że każdy z nas jest tajemnicą, nawet jeśli żyjemy ze sobą 30 czy 50 lat. Wydaje nam się, że znamy drugiego człowieka, wiemy co przeżywa i dlatego często ktoś mówi: „Ty się nawet nie odzywaj! Już Cię znam i wiem, co powiesz!” A może się mylimy, wcale nie mamy racji. To nazywamy zaszufladkowaniem człowieka.
My mamy miłować czynem i prawdą, więc należy zmieniać czyn, którym ranimy. Warto w ramach miłości dającej czyli takiego altuizmu zrobić coś dla drugiego, bo ostatecznie go kochamy. Warto powiedzieć ( w myśl starotestamentalnego przykazania – MIŁUJ BLIŹNIEGO JAK SIEBIE SAMEGO ), że: chcę coś poświęcić dla Ciebie. Zwłaszcza jeśli współmałżonek mówi mi, że przy takim zachowaniu trudno mi Cię kochać. Prawdą jest również to, iż Tobie też jest ciężko mnie kochać, a przecież Ja chcę być przez ciebie kochany. Skoro tak, to może będę unikał takiego czy innego zachowania, bo będę mniej kochany i będzie mi po prostu źle.
Wznieśmy się czasami na szczyty bezinteresownej miłości i zróbmy coś dla drugiej osoby, bo ją kochamy. Zrezygnujmy z jakiegoś zachowania, z chorych przyzwyczajeń, niepotrzebnych tekstów, dąsań, przemądrzania, cichych dni itp. Tym wszystkim ranimy ŻONĘ, MEŻA. W dalszej refleksji można by pokazać, że u podstaw zniewoleń jest kłamstwo. Więc jeśli nie mówimy prawdy, która jest przecież przejawem przysięganej kiedyś uczciwości małżeńskiej, to na kłamstwie nie da się wiele zbudować. Nie będziemy się dobrze rozumieć i nie będzie dobrze nam z tą naszą super miłością, którą sobie ślubowaliśmy. Nie będziemy się w stanie dogłębnie kochać. Musimy posłuchać serca współmałżonka, abyśmy mogli je dotknąć myślą, czynem lub słowem.
Wielu ludzi dzisiaj cierpi z tego powodu, że np. w domu rodzinnym nie usłyszeli, że są kochani, wspaniali…Dlatego często potem też nie potrafią o tym mówić . Nie można jednak zatrzymać się tylko na słowach, ale też na czynach, i to konkretnych. Miłość musi być pielęgnowana, a czyny muszą rzeczywiście wypływać z doświadczenia konkretnego dialogu. Zatem możemy mówić: Chcę zmieniać to, co nie jest zgodne z Twoimi tęsknotami, pragnieniami. Chcę zmieniać to w moich czynach, słowach, gestach, które Cię ranią. Możemy mówić o tych elementach miłości za słowami Hymnu o miłości , ale i o tzw. tolerancji zła. Chodzi o to, że możemy przyjąć, że z czymś sobie druga osoba nie radzi. Nie jest to jawna zgoda na zło, która niszczy miłość. Wiemy, że miłość jest oparta na dobru Boga, dlatego jeśli tkwię w grzechu, tzn. że tkwię w złu. Więc nie można tego zła tolerować. Możemy przyjąć, że na dzień dzisiejszy nie potrafi ktoś inaczej, ale nie możemy mówić Mu, że nic się nie stało. Czasem inni ludzie źle doradzają nam wmawiając, abyśmy tolerowali zło: „ Nie przesadzaj” – mówią.
Bywa, że czasem jest potrzeba seperacji, gdyż ktoś kogoś tak upadla, że nie da się żyć , nawet się nie powinno na to pozwalać. NIKT NAS NIE MOŻE PONIWEIWRAĆ! Mamy sobie służyć wzajemnie, a nie wzajemnie się niszczyć! Słowo Boże poucza nas: „Jeśli jedno drugie kąsa i pożera baczcie, abyście się wzajemnie nie zjedli”. Zatem, jeśli mnie ktoś cały czas niszczy, muszę postawić tamę, aby nie dać się : krzywdzić, poniewierać, deptać, wyniszczyć. Muszę powiedzieć: NIE! STOP! Nie wyszłam za ciebie za mąż, abyś mnie wyniszczył. Nie ma we mnie na to zgody. Nie chcę, aby nam się małżeństwo rozpadło, ale nie ma zgody na bezustanne krzywdzenie mojej osoby i ….kropka!!!
Taką sytuację trzeba zmienić i czasem postawić „ na ostrzu noża” mówiąc otwarcie i odważnie: „ No to trudno, to nasze małżeństwo się rozleci”, ale nie ma miejsca na to, aby jedna osoba ciągle drugą krzywdziła. Kościół, który nie popiera przemocy musi się w tej kwestii jednomyślnie wypowiadać. Uważajmy, aby komuś nieroztropnie powiedzieć, iż musi nieść krzyż przemocy ze strony współmałżonka. Człowiek ma godność dziecka Bożego, jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga samego i nikt nie ma prawa tej godności deptać! Dlatego jeśli tak się dzieje, to trzeba się temu przeciwstawić, trzeba to zmienić. Niejednokrotnie pchnięcie małżonka w kierunku seperacji lub „Niebieska linia” spowoduje, że ktoś będzie musiał przyhamować z przemocą. Powiedzenie: DOSYĆ! TAK NIE MOŻE BYĆ! może przyczynić się do opamiętania krzywdziciela.
We wspólnocie dwojga osób, w małżeństwie, jeśli ktoś kogoś nieustannie poniewiera i uczynił niewolnikiem czy niewolnicą mamy obowiązek się zbuntować gdyż: „ Ku wolności wyswobodził nas Chrystus, a zatem trwajcie w Nim i nie poddawajcie się jarzmu niewoli”. Jesteśmy wolnymi dziećmi Boga.
Zmieniajmy w naszym życiu to, co nie jest miłością na miłość. *Tam, gdzie jest smutek, przygnębienie, zmęczenie wprowadzajmy radość, pokój w sercu itp. Wiadomo, że troski dnia codziennego się pojawiają – to oczywiste. Jednak niepokój możemy pokonywać nie tylko modlitwą, ale i porządną rozmową.
* Dalej: niecierpliwość zmieniajmy na cierpliwość. Warto zapytać się: dlaczego jestem niecierpliwy? Czy tylko dlatego, że jestem cholerykiem, czy po prostu coś mnie rani, boli, nie mówię o tym i już nie wytrzymuję tego…
* Nieuprzejmość zmieniajmy na uprzejmość, choć może to nie być łatwe
* Złość zastąpić dobrocią. Gniew to niewłaściwa postawa: „ Zło dobrem zwyciężaj”! Bł. ks. Jerzy Popiełuszko uczył nas tego również w wymiarze społecznym.
* Wierność wprowadzajmy w miejsce niewierności. Nie chodzi tutaj tylko o to, czy nie zdradzam Cię w ciele, ale starać się mieć np. wspólnych przyjaciół ( nie tylko, że to jest Twój przyjaciel). Taka sytuacja może być trudna, gdyż może „ rozłupywać” nasze małżeństwo. Możesz nie zauważyć, jak Twój przyjaciel czy przyjaciele mogą być ważniejsi emocjonalnie nią Twój mąż czy żona.
W przypadku, kiedy któryś ze współmałżonków jest mało pobożny czy pobożna, warto pytać się też o wierność duchową, bowiem może się zdarzyć, że ktoś mam bardziej pobożnych przyjaciół lub przyjaciela ( przyjaciółkę), którzy są dla niego ważniejsi niż mąż, żona. Istnieje też źle pojmowana gorliwość. A mianowicie; małżeństwo się sypie, nie mam czasu dla męża, żony…nie poświęcam Mu nawet 1 godziny, aby porozmawiać, poprzytulać się czy pójść na spacer…, ale nowennę Pompejańską mam czas odmawiać. To głębokie nieporozumienie. Wybierając kiedyś Ciebie, chcę Ci poświęcać czas. Nie mogą być ważniejsze od współmałżonka: katechezy, konferencje, nabożeństwa, modlitwy itp. Nie chodzi o to, iż są one niewartościowe, ale jeśli akurat teraz mąż lub żona chce iść ze mną na spacer, to ja nie powinienem chować się w swojej duchowości. Takie bycie obok siebie, każdy w swojej duchowości prowadzi do rozłamu małżeństwa. Nie możemy mówić i myśleć tak: „Ja modlę się do mojego Boga, a Ty jesteś nieważny”. Nie tędy droga. Mamy być we wszystkim RAZEM! Dlatego WIERNOŚĆ JEST WAŻNA TEŻ NA PŁASZCZYŹNIE WIARY. Nie mogę modląc się zaniedbywać współmałżonka. Nie wybraliśmy powołania do stanu zakonnego, aby spędzać długi czas na modlitwie. Mamy swoje obowiązki małżeńskie i rodzinne. Bądźmy zatem wspaniałymi małżonkami, jeden dla drugiego NUMEREM 1. Nie dzieci, nie biznes, nie hobby.
*Łagodność i opanowanie w zamian za porywczość i złość. Trzeba pilnować, aby nie dać się zagłuszyć. Tyle jest interesujących audycji, konferencji, katechez i różnych ofert np. na youtube. Jednak zatroszczmy się też o ciszę. Nie przebywajmy w ciągłym szumie Pielęgnujmy ciszę i doświadczajmy tej łagodności. Cierpliwa łagodność jest bardzo ważna w małżeństwie, aby tolerować i być wyrozumiałym co do wzajemnej odmienności: Ja jestem inna i Ty jesteś inny. Wiedza podstawowa o odmianach temperamentów może przysłużyć się do większej empatii w małżeństwie. Musimy czasem dograć skrajnie przeciwne temperamenty np. poukładanego melancholika z choleryczką. Pamiętajmy też, że z choleryka nie stanę się flegmatykiem. Nie muszę o każda bzdurę wybuchać. Mogę to trochę pohamować, a Ty też możesz trochę przyspieszyć.
Warto odkrywać nieustannie jak mogą dobrze funkcjonować dwa odmienne temperamenty aby:
– unikać wrzaskliwości
– przyoblec się w miłosierdzie, miłość, pokój, który rządzi sercami, abyśmy rzeczywiście się kochali.
Reasumując:
Tym, co najbardziej niszczy budulec małżeństwa czyli miłość jest EGOIZM, ZBYT ROZBUJAŁA MIŁOŚĆ WŁASNA. Trzeba samemu nad tym pracować, ale i powiedzieć drugiemu, że: „ Jak będziesz widziała, że zachowuję się egoistycznie, to mi powiedz – tylko bez złości i wściekłości”. Można delikatnie zapytać samego siebie:
– Czy nie szukałem za bardzo siebie?
– Czy nie poszłam za bardzo za swoimi egoistycznymi zachciankami, pomijając tęsknoty i pragnienia współmałżonka?
Nie jesteśmy w stanie być na 100% wolnymi od egoizmu. Przy każdej podejmowanej decyzji musimy walczyć z własnym egoizmem np.: dzisiaj 52% było troski o Ciebie, a 48% o mnie. Byłoby super ! Będzie jeszcze lepiej jeśli udałoby się nam zachować następującą proporcję: 70% Ciebie i 30% mnie. Czasami jednak się nie da, bo musimy pamiętać o przykazaniu: „ Miłuj bliźniego, jak siebie samego”. Pamiętajmy, iż o siebie też musimy zadbać. Jak za bardzo będziemy się poświęcać, to wszystko w nas „ strzeli” i … nie damy dalej rady. Oboje dbajmy, aby trochę więcej było dobra Twojego, a mniej mojego, abyśmy pięknie i wytrwale realizowali miłość: POSIADAĆ SIEBIE W DAWANIU SIEBIE I POSIADAĆ SIEBIE DLA CIEBIE, a nie: POSIADAĆ SIEBIE DLA SIEBIE ( wiem, czego potrzebuję, wiem kim jestem, wszystko się kręci wokół mojej osoby – to EGOCENTRYZM). Zmierzajmy do ideału miłości Chrystusa Sługi. Pokonujmy grzechy główne, aby rozwijać cnoty, przede wszystkim POKORĘ. W życiu nie może mieć miejsce panowanie jednych nad drugimi. Wszyscy mamy przyoblec się w pokorę.

Sprawozdanie przygotowała: Ewa Skulik

 

Sprawozdanie ze spotkania Sycharu w dniu 17 lutego 2021r.

Homilia:
Podczas homilii usłyszeliśmy słowa Apostoła Bożego Miłosierdzia, spowiednika św. Siostry Faustyny, ks. Michała Sopoćko, który pięknie pisał w 1967r.: „ Największym niebezpieczeństwem naszych czasów jest zeświecczenie dusz ludzkich. Żyjemy w dobie szalonego tempa techniki”. Już w tamtych czasach chciano wtłoczyć ludziom ideę: Żyj tym światem ! Żyj zewnętrznie codziennością! Po co ci życie wewnętrzne?
Obecnie można też zaobserwować niechęć do religijnych książek. Zaś Słowo Boże głoszone przez Kościół zabiera ludziom tzw. święty, błogosławiony spokój. Istnieje płytkość zredukowanych do minimum praktyk religijnych przy głębokiej ignorancji zasad wiary. Przykładem może tutaj być zrezygnowanie w czasie pandemii z sakramentu pokuty i pojednania. Kolejnym przejawem owego zeświecczenia jest rozprzężenie etyki moralnej, czyli traktowanie seksu jako zabawy, rozrywki, a przecież seksualne pożycie małżeńskie jest rozumiane przede wszystkim jako uwielbienie Boga Stwórcy i uświęcenie małżonków. Kościół, który jest przygniatany laicyzacją i demoralizacją słyszy różne oszczerstwa. Niewątpliwie trzeba też wielkiej w nim przejrzystości. Nawrócenie jednak trzeba zacząć od siebie, aby przez swoją zmianę życia pomóc w małżeństwie drugiej osobie. Rozpoczynajmy więc od odkrycia tego, co Pan Bóg chce w naszym życiu zmieniać. Mamy działać skromnie, nie na pokaz. Pomocą będą dla nas w Wielkim Poście uczynki pokutne: modlitwa, post i jałmużna. Te 3 elementy czyńmy z miłością. Niech będą one rzeczywiście Twoim i Moim dobrem, czyli naszym. Właśnie Post i modlitwa mogą bardzo przysłużyć się osobom uzależnionym. Jest to dobry czas, by na nowo uświadomić sobie, jak bardzo wielka jest potrzeba naszego nawrócenia.
Konferencja:
TEMAT: Od dysfunkcji w naszych domach do trudności w małżeństwie.
Czyniąc refleksję nad własnym życiem i pożyciem małżeńskim trzeba czasem przyjrzeć się swojemu rodzinnemu domowi, pochodzeniu. Nie należy go przeklinać, ale może i pobłogosławić. Święty Jan Paweł II wspominał, iż Jego Rodzice: bł. Karol i Emilia Wojtyła stworzyli dom pełen Boga. Podczas pielgrzymek do Ojczyzny w Wadowicach wyrażał wdzięczność Rodzicom za przekazany dar życia i ciepło rodzinnego gniazda. Wspominał tatę, który był wojskowym i stanowczym, ale i ojcowski. Niejednokrotnie widział przyszły Papież swego ojca na kolanach, z pokorą przed Bogiem. Dalej, usamodzielnił młodego Karola w czasie wojny, który potem umiał odnaleźć się w życiu. Często korzystał ze spowiedzi u św. Rafała Kalinowskiego. Obaj otrzymali Szkaplerz ( Karol jako 9 letni chłopiec).Ojciec zdawał sobie sprawę, że nie zastąpi synom matki, dlatego wskazał im na Maryję. Na pewno stąd zrodziła się wielka maryjność św. JP II.
Nasze domy i życie rodzinne mają przełożenie na nasze życie emocjonalne. Jeden dom jest z bardzo dużym poczuciem bezpieczeństwa, a inny z jego brakiem. Nauka podaje nam piramidę potrzeb człowieka. Po potrzebach fizjologicznych, zaraz następna to potrzeba bezpieczeństwa i miłości. Wielu ludzi zmaga się z nerwicami, zaburzeniami emocjonalnymi, które utrudniają życie człowiekowi. Wskutek braku poczucia bezpieczeństwa dzisiaj istnieje wiele grup dla dorosłych dzieci z zaburzeniami emocjonalnymi, aby ci młodzi ludzie na starcie swego życia mogli sobie pewne tematy przepracować. Jeśli emocjonalność jest zaburzona w domu rodzinnym, to jest o wiele trudniej uchronić się np. przed alkoholizmem. Czasem alkoholem odreagowuje ktoś, z powodu nadużywania alkoholu przez rodziców. Warto mówić młodzieży, aby spróbowali coś ze swoim życiem zrobić, aby lepiej od nas – rodziców żyli. Warto powalczyć, usuwać te przeszkody, które uprzykrzają nam życie. Nie chodzi tutaj tylko o młode pokolenie, ale i o nas, w średnim wieku. Każde życie jest cenne i niepowtarzalne. Nie bójmy się! Nie lękajmy się coś zmieniać! Zwłaszcza sytuacje patowe. Chciejmy, aby w naszym życiu małżeńskim, rodzinnym było szczęśliwiej, piękniej, byśmy się nim cieszyli, uradowali.
Oprócz braku poczucia bezpieczeństwa i miłości w domu rodzinnym także nadopiekuńczość, naddecyzyjność, zaniżone lub zawyżone poczucie własnej wartości sieją ogromne spustoszenie w naszych sercach. To z kolei prowadzi do myślenia np. „ Czuję się nikim, a więc jak mam kogoś uszczęśliwić?”
Warto popracować nad sobą nawet po 40 -tce, czy 50 -tce. Przecież nie za wszystko będziemy obwiniać nieustannie swoich rodziców. Powiedzmy sobie szczerze przed sobą: „ To JA jestem winien za to , co zawaliłem…To JA przyznaję się, JA przepraszam za moje winy i JA wynagradzam”. Cenną praktyką przy dokonywaniu sądów nad sobą jest podpytywanie innych, aby dokonać deobiektywizacji. Jak inni Cię widzą( mąż, żona, dzieci), a nie zrzucać całą winę na swoją spuściznę czyli nerwowy dysfunkcyjny dom rodzinny. Nie można się wiecznie usprawiedliwiać. Należy coś z tym lub ze sobą zrobić. Jest dużo miejsc, w których można szukać pomocy. Może cenna lektura do poduszki „ Rozwinąć skrzydła”?
Pamiętajmy, że nawet jeśli się razem modlimy, razem uczestniczymy w Eucharystii, to TRUDNY DOM UTRUDNIA ŻYCIE MAŁŻEŃSKIE. Bądźmy też wytrwali w tym, co robimy. Nie zniechęcajmy się iść dalej, pracować nieustannie („ do grobowej deski”). Zadbajmy o to, aby o pewne sprawy dbać, m.in. za pomocą pytań dzieci: Jak wy to przeżywacie? Jak się czujecie? Co Ci drogi Synu czy droga Córko utrudniło nasze nieposkładane życie, nasze awantury? W jakim celu to uczynić? Aby im pomóc przynajmniej w relacjach rodzinnych. Nie obrażajmy się też na porównania czy uwagi ze strony współmałżonka co do naszych rodziców, teściów. Komunikujmy drugiej osobie z miłością: „ Ten nawyk, który wyciągnąłeś/łaś ze swojego domu rodzinnego utrudnia nasze życie małżeńskie i rodzinne”.
Wielkim bogactwem i wspaniałą podpowiedzią dla każdego , kto chce odnieść zwycięstwo jest pójście tropem Programu Dwunastu Kroków. To droga także dla tych, którzy nie doświadczyli poważnego kryzysu, ale pragną się rozwijać, by żyć mądrzej, radośniej i piękniej niż dotąd.

 

Sprawozdanie przygotowała: Ewa Skulik

Kronika